„W 1992 roku przyjaciel mojego męża namówił nas na wejście do spółki. Spółki – zaznaczę od razu – dość nietypowej, ponieważ ów przyjaciel wraz z żoną po zaciągnięciu pożyczki w kwocie 100 tysięcy szylingów zaproponowali nam wspólny handel. Poinformowali nas, że oprocentowanie pożyczki wynosi jedynie 1 procent miesięcznie, ponieważ to pożyczka po znajomości, więc oferta wydawała się bardzo interesująca. Byliśmy zachwyceni możliwością dodatkowego zarobku poza szkołą i uczelnią, gdzie pensje były bardzo marne, więc zgodziliśmy się, nie podpisując jednak żadnych umów.
Dopiero z czasem okazało się, jak wielki popełniliśmy błąd. Była to decyzja młodych, niedoświadczonych, wręcz naiwnych ludzi, nie zdających sobie sprawy z tego, jakie konsekwencje niosą ze sobą spółki. Ale wtedy byliśmy przekonani, że to dla nas świetna szansa na zarobienie dodatkowych pieniędzy.
Niedługo po podjęciu przez nas decyzji o wejściu do interesu, zdarzyło się coś, czego nie można było przewidzieć – szylingi podrożały o 70 procent !!! Ale tak to jest w biznesie, że czasem sprzyja nam szczęście, a innym razem mamy okropnego pecha!…
…Jednak problemy pojawiły się wówczas, gdy żona kolegi z naszej spółki zaszła w ciążę i nie mogła pracować, a on podjął decyzję o wycofaniu się z interesu.
Zostaliśmy sami, z naszą młodzieńczą naiwnością, że wszystko będzie dobrze, mimo ogromnego długu do spłacenia. Musieliśmy brać kolejne kredyty, by spłacać poprzednie, a potem następne. I tak ścigaliśmy się z długami przez kilka lat. Komuś, kto nie prowadził nigdy biznesu, trudno zrozumieć problemy, z jakimi musieliśmy się mierzyć. Kto zaś ma za sobą podobne doświadczenie, doskonale wie, że w biznesie jest przede wszystkim mnóstwo kosztów, a dopiero z czasem można liczyć na zyski.
Była to dla nas sytuacja naprawdę tragiczna, ponieważ gdy szylingi podrożały, musieliśmy oddać 170 procent kwoty zadłużenia. Ponadto nasza sprzedaż również zmalała w porównaniu do wcześniejszych lat, a dług trzeba było spłacać.
Nawet największemu wrogowi nie życzyłabym takich problemów finansowych, jakie wtedy przeżyłam. Po latach policzyłam, że za 100 tysięcy szylingów, na które opiewała pierwotna pożyczka, po podwyżce, musieliśmy zwrócić, wraz z odsetkami, w przeliczeniu ponad milion złotych! Oddaliśmy wszystko tylko dlatego, że pierwszy milion zarobiliśmy w marketingu sieciowym, który uratował nas przed bankructwem…”
To fragment z mojej książki pod tytułem „Pasja Rodzi Sukces”. Chcesz dowiedz się więcej i poznać inne historie z mojego życia prywatnego i biznesowego?
Zamów książki już teraz: https://powerofforever.pl