Czy zastanawiałeś się kiedyś na czym polega handel (sprzedaż) z czysto ekonomicznego punktu widzenia?
Dla przykładu, weźmy sobie markę Coca-Cola, którą zna praktycznie każda osoba na całym świecie.
Dla Ciebie, gdy myślisz o Coca-Coli, masz przed oczami butelkę napoju na półce w sklepie, ale żeby ta butelka się tam znalazła, musi przejść bardzo długą drogą. Od producenta, przez ogromne centra logistyczne na każdym kontynencie, następnie hale logistyczne w każdym kraju, które pełnią rolę redystrybucyjną do sklepów hurtowych, takich jak Makro czy Selgros, a dopiero w tych centrach hurtowych w Coca-Colę zaopatrują się właściciele sklepów detalicznych, takich jak Żabka, Biedronka, Lidl, Lewiatan itp. po to abyś ty mógł u nich w końcu kupić swój upragniony produkt.
Kto za to wszystko płaci?
Produkcji jednej butelki Coca-Coli początkowo kosztuje 1zł, ale każdy wymieniony wyżej pośrednik, dodaje do tej ceny swoją prowizję (bo przecież muszą zarobić na swoją działalność) i dlatego ty płacisz w sklepie 7zł zamiast 1zł.
Oczywiście nie możemy również zapomnieć o kosztach reklamy, bez której, nikt by nie sięgnął po butelkę Coca-Coli ponieważ zwyczajnie nie wiedział by o istnieniu tej marki i jej produktów. Koszty reklamy są również wliczone w cenę produktu, którą płacisz w sklepie.
Tak to działa w każdej branży na całym świecie i wszyscy doskonale znają ten system. Ale nie każdy wie, że istnieje również alternatywny system dla takiego procesu handlu, który został nazwany marketingiem sieciowym.
Jak powstał marketing sieciowy?
W latach 50-tych XX wieku, zakończenie 2. Wojny Światowej spowodowało ogromny wzrost ekonomiczny na całym świecie. Był on szczególnie widoczny w Stanach Zjednoczonych, gdzie powstawało mnóstwo nowych firm produkujących kosmetyki oraz inne produkty codziennego użytku.
Jednak w codziennym funkcjonowaniu firm pojawił się spory problem – brak ludzi do pracy. Z powodu zbyt małej ilości przedstawicieli handlowych, pewne firmy wpadły na rewolucyjny pomysł. Ponieważ ich ogłoszenia o pracę spotykały się z niskim zainteresowaniem, zaproponowali swoim przedstawicielom, aby znaleźli nowe osoby i nauczyli ich swojego fachu oraz dodatkowo zaproponowali im, że otrzymają prowizję od sprzedaży swoich nowych osób – to była dla nich doskonała motywacja.
Tym sposobem, przedstawiciele handlowi docierali do osób, które posiadały już pracę (a jak ktoś pracuje to nie czyta ogłoszeń o pracę, stąd nie wiedział o tych nowych możliwościach) oraz proponowali im dodatkowe źródło dochodu bez konieczności rezygnowania z etatu.
Co więcej, po pewnym czasie, okazało się, że spośród tych nowych osób, niektórzy byli lepszymi sprzedawcami od pierwotnych przedstawicieli firmy, dlatego zaproponowano im, aby oni również znaleźli kolejne osoby do pracy.
Jakie były tego konsekwencje biznesowe?
Firmy, które zdecydowały się na ten rodzaj rozwoju, notowały ogromny wzrost sprzedaży, który powodował możliwość zrezygnowania ze sprzedaży detalicznej produktów w sklepach. Ten ruch przyniósł kolejne oszczędności więc prowizje dla sprzedawców również wzrosły.
Tym sposobem, dzięki sprytnej decyzji nowatorskich zarządów firm, stworzyli oni zupełnie nowy model biznesowy, który nie polegał na klasycznym łańcuchu dostaw (producent – centra logistyczne – hurtownia – sklep), a bazował jedynie na przedstawicielach firmy, którzy sami sprzedawali produkty oraz uczyli tego samego kolejne osoby i otrzymywali za to prowizję.
System ten został nazwany marketingiem sieciowym, ponieważ każdy przedstawiciel firmy, wprowadzając i szkoląc kolejne, nowe osoby, tworzy swoją własną sieć, dzięki której zarabia więcej pieniędzy niż z samej sprzedaży.
Jeśli chcesz dołaczyć do mojego zesołu i budować swój własny biznes, wypełnij krótką ankietę pod tym linkiem:
https://mariagrotynska.pl/wspolpraca
Pokaż mniej